Jestem rocznik 1931 i od września 1941 chodziłem do szkoły średniej dla chłopców na Starym Mieście w Kostrzynie. Nasz domek znajdował się w Küstrin-Kietz. Drogę do szkoły pokonywaliśmy w grupie kilkunastu osób jadąc rowerami ulicą Hauptstrasse, przez most na kanale odrzańskim, obok koszar artyleryjskich i przez most na Odrze. Zaraz za mostem po lewej stronie była nasza szkoła. Dziedziniec szkoły kończył się murem przy Odrze. Droga ku boisku szkolnemu wiodła pod wiaduktem kolejowym, na pas nadrzeczny Odry, zwany Gohrin.
Od roku 1943 ogłaszano często alarmy lotnicze. Przy zapowiedzi alarmu opuszczaliśmy z kolegą szkołę i jechaliśmy rowerami przez most na Odrze i zaraz w prawo do silosów zbożowych na nadbrzeżu, które należały do jego wujka, Pana Meisela. Tutaj w bezpiecznych piwnicach silosu znajdowaliśmy schronienie. Stamtąd obserwowaliśmy przy ładnej pogodzie klucze bombowców, które od strony Szczecina nadlatywały nad Odrę i nad Kostrzynem odbijały w kierunku Berlina. Odgłosy detonacji w postaci cichego grzmotu dochodziły krótko potem aż do Kostrzyna.
Po alarmie pozostawaliśmy przeważnie na dłużej nad Odrą i wyszukiwaliśmy dobrych miejsc dla wędkowania, ponieważ obaj byliśmy już wówczas namiętnymi wędkarzami. Nasz pierwsze przeżycia związane z wędkarstwem miały miejsce przy fosach twierdzy Kostrzyn. Tam wujek kolegi miał ogród i stamtąd wyruszaliśmy na nasze pierwsze małe wyprawy wędkarskie. W fosach twierdzy pływały piękne krasnopiórki, okonie i liny. Te ostatnie stwarzały nam, młodym wędkarzom, znaczne problemy. Po zebraniu pierwszych doświadczeń wstąpiliśmy do Związku Wędkarskiego "Fischwaid" w Küstrin-Kietz i nadal chodziliśmy na wyprawy nad Odrę, Wartę i zbiorniki wodne Kietzerbusch (Chyrzyno) już jako oficjalni wędkarze.
Byłem wówczas najmłodszym członkiem Związku. dzisiaj jestem przewodniczącym nadal istniejącego Związku Wędkarskiego "Fischwaid" w Küstrin-Kietz i chętnie wspominam moje przeżycia wędkarskie przy fosach twierdzy, nad Odrą i w Kietzerbusch.
Artur Ueckert